niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 1

      Otworzyłam oczy i zaspana zaczęłam szukać źródła dźwięku, który spowodował, że nie mogę dalej spać. Po omacku, ręką zaczęłam szukać budzika na szafce nocnej. Na próżno. Dopiero kiedy naprawdę się zdenerwowałam, wstałam gwałtownie i podeszłam do uporczywie, wyjącego urządzenia które stało na podłodze. Szybko wyłączyłam budzik i odetchnęłam z ulgą delektując się ciszą. Rozprostowałam i podeszłam do okna rozsuwając zasłony, ale to i tak nic nie dało, bo na zewnątrz i tak było jeszcze ciemno. Przecież była dopiero piąta rano. 
       Już lekko rozespana ruszyłam do łazienki, szybkie umycie twarzy, zębów i już byłam prawie gotowa. Założyłam ciemno beżowy kombinezon z szerokimi ramiączkami i lekkim dekoltem.
       Nucąc ulubioną piosenkę stanęłam przed dużym lustrem i szybko się umalowałam. Teraz mogłam iść do pracy, nie wyglądając jakby przejechała mnie po drodze koparka. 
       Czasami zastanawiałam się w sobie co widzą we mnie inni. Bo ja patrząc teraz w swoje odbicie widziałam tylko zwykłą dziewczynę z czarnymi, prostymi włosami i grzywką. Tylko uroda powodowała, że ludzie czasami się za mną oglądali lub w ogolę zwracali na mnie uwagę. Nie miałam typowych azjatyckich rysów twarzy, ale moja twarz była lekko trójkątna, oczy duże i zgrabny nos. Najbardziej w sobie lubiłam nie za duże usta, które zawsze lubiłam podkreślać. Urodę odziedziczyłam po ojcu który przyjechał z Włoch do Japonii i tutaj poznał moją matkę. 
        Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i szybko zbiegłam po schodach. Szybko zrobiłam sobie śniadanie i nalałam kawy do kubka termicznego, żebym mogła sobie popijać w drodze do pracy. 
Ubrałam jeszcze czarne szpilki na wysokim obcasie i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. 
         Na szczęście nie musiałam długo czekać na autobus, bo kiedy przyszłam na przystanek, właśnie nadjeżdżał. Usiadłam na jednym z wielu pustych siedzeń i oparłam głowę o szybę. 
Jak zwykle prawie nikogo nie było, zazwyczaj o tej porze jechałam tylko ja i może z dwie osoby. Ale nie przeszkadzało mi, nie lubiłam niepotrzebnego ścisku, tym bardziej, że mam ponad trzydzieści minut spędzam na dojeździe do firmy.
~*~*~*~*~*~

         Nawet udało mi się na chwilę zdrzemnąć, ale zawsze starałam się nie spać w autobusie. 
Wysiadłam na swoim przystanku i ruszyłam w stronę ogromnego budynku, w którym mieścił się główny odział Akatsuki. Ludzi na ulicy było już coraz więcej, nie tylko ja musiałam chodzić do pracy na szóstą rano, więc przynajmniej to mnie pocieszało i powodowało, że nie marudziłam na swój los. 
        Ogromny budynek w którym pracowałam, zawsze budził we mnie lekki przestrach. Ogromna budowla na trzydzieści jeden pięter, w dodatku cała oszklona, powodowała, że kiedy czasami kiedy byłam w gabinecie któregoś z dyrektorów zawsze niepostrzeżenie zerkałam w dół i zastanawiałam się jak to jest, kiedy leci się z takiej wysokości i co wtedy myśli człowiek.
         Weszłam przez obrotowe drzwi do ogromnego i przestronnego lobby. Pośrodku znajdował się ogromny, okrągły kontuar wykonany z ciemnego kamienia, za którym siedziało siedmiu strażników, którzy skupiali się na tym, alby było bezpiecznie w budynku. Odebrałam od jednego z nich pocztę z mojego przydziału. 
          Podeszłam do jednej z pięciu wind znajdujących się w budynku i nacisnęłam przycisk przywołujący windę. Kiedy w końcu drzwi do windy rozsunęły się, weszłam do sterylnie białego środka i nacisnęłam guzik z numerek trzydzieści jeden, a po chwili drzwi ponownie się zasunęły i zaczęłam jechać w górę.
         Wyszłam szybkim krokiem z windy, nie mogąc już wytrzymać tej samej nudnej muzyczki, która zawsze w niej leciała. Pracowałam na ostatnim piętrze gdzie znajdowały się gabinety wszystkich sześciu dyrektorów i prezesa. Byłam jedną z dziesięciu osób które tutaj pracowały oprócz szefów.
         Korytarze w firmie były białe, właściwie każda z ścian była tego samego koloru, ale oczywiście wszystko było urządzone ze smakiem i elegancją.
         Nie miałam własnego biura, a pomieszczenie w którym pracowałam było umeblowane tz. w stylu open space. Pomieszczenie jest dosyć małe, ale zrobione tak żeby jak najmniej odczuwać jakikolwiek dyskomfort związany z przestrzenią. Na podłodze była szara wykładzina, która jest bardzo przyjemna w dotyku, często jak zostawałam sama w biurze ściągam buty i szuram nogami.
         Cztery biurka ustawione były razem po dwa obok siebie co tworzyło tak jakby kwadrat, na środku dwa od kolejnych dwóch oddzielone były niską ścianką, do której przymocowana była szafka, przypadająca na każdy boks. Meble były wykonane z białego, połyskującego materiału a drzwiczki z jasnego drzewa. Naprzeciwko mojego biurka było miejsce pracy mojej przyjaciółki Sary, która była asystętką Itachiego. Ścianka oddzielała nas od od dwóch innych dziewczyn, które też były sekretarkami. Mojra była sekretarką Hidana, a Tsuki Deidary i Sasoriego.
         Usiadłam na swoim miejscu i rozluźniłam się. Popatrzyłam na gabinet pana Kakuzu. Wiedziałam, że jeszcze go nie było. Zawsze byłam pierwsza w pracy.
~*~*~*~*~*~

         - Panno Anzai. Jak zwykle na swoim miejscu - usłyszałam za sobą.
        Odwróciłam się na krześle i popatrzyłam na ciemnowłosego i wysokiego mężczyznę stojącego w drzwiach. Kiedy skinęłam lekko głową na powitanie, Pan Kakuzu ruszył do swojego gabinetu. Lubiłam pracować z tym człowiekiem, pomimo tego, że inni uważali go za gbura, ja bardzo lubiłam z nim dyskutować, po prostu był bardzo skomplikowaną osobą. 
        - Zaraz przyniosę kawę i pocztę - powiedziałam za nim mężczyzna zamknął za sobą drzwi. 
        Westchnęłam cicho i wróciłam do segregowania poczty.
Nalałam wody do elektrycznego czajnika i nasypałam do jednej filiżanki kawy. Czekał mnie teraz bardzo męczący tydzień, bo zbliżał się koniec miesiąca, a zawsze wtedy odbywało się posiedzenie w firmie. Wiedziałam, że powinnam korzystać z każdej wolnej chwili, bo nie będę miała ich za dużo.  
        - Cześć Michi!
        Uśmiechnęłam się do mojej koleżanki, która wpadła do pokoju socjalnego w którym byłam.  
        - Robisz kawę? Poratuj i zrób mi też, a najlepiej dwie. Muszę Madekiemu przynieść, bo od samego rana ma zły humor. 
        Jak zwykle wyrzucała z siebie potok słów. Westchnęłam i przygotowałam kolejne dwie kawy. Jeden kubek podając Sarze. 
Wyglądała jakby miała za sobą nieprzespaną noc. Jej śliczne fioletowe włosy upięte były w niedbały warkocz, a ubranie gdzieniegdzie było pomarszczone. 
       - Co jest? - zapytałam.
       Kobieta westchnęła głośno. Przystanęła obok mnie lekko opierając się o blat. 
       - Mirih ostatnio daje nam w kość. Gdybym wiedziała, że tak wygląda macierzyństwo nigdy bym się w to nie wplątała. 
       Zaśmiałam się cicho, na co moja przyjaciółka spojrzała na mnie jakby chciała mnie udusić. 
       - Lecę. Do zobaczenia później!
       Kiwnęłam jej głową na pożegnanie. Wiedziałam, że pewnie do końca dnia się nie zobaczmy.

~*~*~*~*~*~
       Weszłam do windy trzymając na rękach kilka segregatorów. Drzwi już się zamykały, kiedy ktoś szybko wślizgnął się do środka.
       - Dzień dobry Panie Hoshigaki - powiedziałam uprzejmie.
       - Witaj Michi.
       Kisame Hoshigaki zawsze wzbudzał we mnie strach, dlatego starałam się często go unikać. Nigdy nie mogłam się nadziwić, że istnieje tak wysoki i tak umięśniony mężczyzna. Ja przy nim ledwo sięgałam mu do piersi, a co dopiero żeby mu w twarz spojrzeć. Jednak ten mężczyzna również mnie fascynował. Surowe rysy twarzy i ciężki głos powodowały, że było coś w nim jednak interesującego, czasami nie można było oderwać od niego wzroku. Każdym swoim krokiem powodował, że ludzie woleli schodzić mu z drogi.
       - Idziesz na szóste piętro? - zapytał znienacka, na co aż się lekko przestraszyłam.
       - Tak proszę Pana.
       - Powiedz Reino, żeby się do mnie wstawiła, już dawno miała przyjść coś zrobić z moim komputerem, ale jak zwykle pewnie zapomniała - powiedział lekko poirytowany.
       - Oczywiście.
       Winda zatrzymała się, a ja najszybciej wyszłam z niej.
       Eh. Naprawdę zapowiada się ciekawy dzień, nie ma co.

 ________________________________ 

        Rozdział 1 miałam dodać o wiele później bo za dwa tygodnie, ale stwierdziłam, że lepiej to zrobić później, a 25 dodać rozdział 2. Na razie tak naprawdę nic się nie dzieję i wiem, że wiele osób czeka, aż w końcu zacznie się cokolwiek dziać. Niestety musicie jeszcze trochę poczekać. 
Rozdziały będę dodawać w drugą i przedostatnią sobotę miesiąca. Zawsze też, będę pisała dokładną datę w informacji, więc w razie czego można zajrzeć właśnie tam, żeby dowiedzieć się czy na pewno rozdział się ukarze.
        Liczę na to, że spodoba wam się to opowiadanie i, że ktoś będzie mnie odwiedzać i z niecierpliwością czekać na nowy rozdział.
        Pozdrawiam was serdecznie.

8 komentarzy :

  1. Ciekawie się zapowiada. Myślę, że opowiadanie będzie naprawdę dobre ! :) Też chciałabym pracować z Akasiami <3 Sorki, ale nie stać mnie dziś na porządny komentarz ;c
    Weny ;3
    ~ Kaori Chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, lubię tą tematykę i tak szczerze mówiąc jakoś mi to tak wpadło do głowy. I ja też chciałabym z nimi pracować. O tak być sekretarką Kisame.
      Dziękuje!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Tak mało blogów o Akatsuki ;___; Tak dobrze, że cię znalazłam!
    Ciekawa jestem tej historii, twoich pomysłów na dalszy ciąg! Chętnie bliżej poznam bohaterki :) Lubię jak w opowiadaniach pojawia się ktoś nowy, wymyślony, dopiero wtedy widać wyobraźnię autorki :D
    Życzę weny! Pozdrawiam i czekam na rozdział drugi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nad tym ubolewam T.T
      Oj pomysły to ja mam, nawet sporo. Niestety właściwa akcja zacznie się dopiero w piątym, może szóstym rozdziale i o to się właśnie boję, że do tego czasu zanudzę was na śmierć.
      Dziękuję, że jesteś!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Cześć! Oprócz kilku literówek w tekście, wszystko było poprawnie napisane. Masz rację, że póki co w opowiadaniu nie dzieje się zbyt wiele i dopiero poznajemy główną bohaterkę, ale bardzo chętnie przeczytam kolejne rozdziały twojego opowiadania, chociażby dlatego, że niewiele jest już takich, w których jedne z pierwszych skrzypiec odgrywa sam Hoshigaki Kisame. Praca w biurowcu może okazać się bardziej ciekawa niż by się mogło wydawać! Tak na marginesie to wybrałaś świetne zdjęcia do zakładki "Bohaterowie".
    Pozdrawiam i życzę weny do pisania kolejnych rozdziałów. Będę tu zaglądać! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Hoshigaki to jest to...
      Zawsze bolało mnie to w opowiadaniach, że traktowano go po macoszemu, taka tam makrela i nic więcej, a w końcu to taka barwna osoba w mandze i anime.
      No i oczywiście, że praca z Akatsuki może być ciekawa, tym bardziej jak odkryje się ich sekrety. Zdjęcia zazwyczaj mam już dawno wybrane, temu często nie wiem od jakich osób one pochodzą, co mnie często irytuje. Najbardziej lubię rysunki L.Pilz - zdjęcie Kakuzu od niej pochodzi.

      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Cześć! Całkiem przypadkiem trafiłam na twojego bloga i muszę powiedzieć, że jestem ciekawa tej historii :D Nie często spotyka się w opowiadaniach żeby Kisame był jedną z głównych postaci. W twoim opowiadaniu tak właśnie jest i to mnie bardzo cieszy ^^ Bardzo lubię Akatsuki dlatego to opowiadanie stało się dla mnie jednym z ulubionych ;) Jak na razie nic się nie dzieje ale z regóły jestem cierpliwą osobą i tyle poczekam :D

    Pozdrawiam i czekam na więcej xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe, bardzo ciekawe. Zaintrygowałaś mnie opisem samego bloga na jednej z reklamujących stronek. Później prolog, który zapowiedział naprawdę dobrą historię godną uwagi. Rozdział pierwszy nie mówi nam za dużo, mało się dzieje, ale tak jest zawsze. Nawet nie masz pojęcia jak ucieszyłam się faktem, że Yahiko i Konan są małżeństwem w Twoim opowiadaniu. Może mało istotny fakt, ale potrafi ucieszyć. Druga sprawa, która mi się podoba, to skupiasz się na wszystkich bohaterach - tak mi się przynajmniej wydaje, że chcesz pokazać każdego z nich, ich charaktery i przez to, jaki wpływ będą mieli na wydarzenia. A może się tylko mylę, co do moich przemyśleń, ale przekonam się w tylko o tym czytając kolejne części. Przeważnie (kiedyś, dawno temu) czytałam tylko parodię związane z naszymi 'Akasiami', teraz powracając znów do tego fandomu mam przed sobą smakowity kąsek, którego nie mogłam zignorować.
    Z chęcią zostanę tutaj na dłużej i poczekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. :)

    OdpowiedzUsuń

Made by Schizma